Skoro kowbojskie spodnie są obecnie normą w wentylacyjnym biznesie, to może warto zapytać co wentylacja zrobiła dla jeansów? Cóż, może ciężko znaleźć konkretne przykłady powiązania tych konkretnych produktów, ale jedno jest pewne: przemysł lekki, a konkretniej odzieżowy, do którego należy zaliczyć też produkcję spodni z popularnego denimu (bo tak konkretnie nazywa się bawełniany materiał o skośnym splocie) był jednym z pierwszych, w którym zastosowano centrale wentylacyjne do podniesienia komfortu na stanowiskach pracy. W Polsce to właśnie w tym celu utworzono fabrykę Unitro-Prot w Łodzi, która na licencji francuskiej rozpoczęła produkcję pierwszych central wentylacyjnych w naszym kraju. To właśnie te konstrukcje były później produkowane i rozwijane na potrzeby innych gałęzi gospodarki między innymi przez Klimor w Gdyni i Klimator w Świebodzicach.

Na marginesie można dodać ciekawostkę ze stolicy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Po pożarze Domu Towarowego „Smyk” w 1975 roku, zaplanowano generalny remont budynku z wykorzystaniem najnowszych technologii. Jednak dopiero przy dostawie central z Łodzi przekonano się, że ławy fundamentowe pod te urządzenia są za słabe i należy je skuć, a potem wylać od nowa. Podobnie zresztą wzmocnienia stropów wymagały wyciągi dachowe z tej samej firmy.

Wróćmy jednak do jeansów. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, po upadku większości państwowych zakładów przemysłu lekkiego w Łodzi i okolicach, w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej pojawił się kultowy inwestor – firma VF, która lepiej jest znana ze swoich sztandarowych produktów, na których dumnie prezentują się takie kultowe nazwy jak Wrangler czy Lee. Miałem przyjemność dostarczać część urządzeń do powstającej na początku tego wieku fabryki. Tutaj dopiero widać było do czego można zaprzęgnąć powietrze przy produkcji zwykłych spodni! Oczywiście, była i wentylacja ogólna i stanowiskowa i klimatyzacja i oddymianie, ale to, co mnie osobiście zafascynowało to zastosowanie wentylatorów bocznokanałowych. Otóż okazało się, że nie było praktycznie stanowiska bez takiego wentylatora gdzieś w pobliżu. Jedne wytwarzały spiralny strumień powietrza skręcający niteczki w grubsze nici. Inne przytrzymywały materiał do krojenia. Jeszcze inne tworzyły poduszki powietrzne do przesuwania półproduktów. Ale najbardziej byłem dumny z dostarczenia wentylatorów do czegoś, co do dziś opowiadam jako anegdotę. Otóż każdy sobie zdaje sprawę, że spodnie są zszywane na lewą stronę. To tam widać wszystkie szwy. Jednak nie każdy wie jak w takiej fabryce wywraca się z powrotem na prawą, żeby zapakować je do sprzedaży. Otóż tę pracę wykonuje właśnie wentylator bocznokanałowy, który zasysa nogawki spodni zawieszonych na specjalnej ramie. Ułamek sekundy i już można pakować nową parę „wranglerów” do wysyłki.

Czy jednak drogi popularnych spodni i wentylacji rozchodzą się w tym miejscu? W zasadzie do tej pory mogliśmy jedynie przytaknąć. Jednak w zeszłym roku pojawiło się światełko w tunelu i nie jest to pociąg z bawełną. Jak wiadomo, klasyczne jeansy dali światu Amerykanie. Sprawdziłem. Do dziś Stany Zjednoczone są największym rynkiem zbytu na tego typu odzież. 40% światowej produkcji za sumę 15 miliardów dolarów rokrocznie znika w amerykańskich szafach. To niestety również oznacza, że podobna ilość ląduje w koszach na śmieci. Problem to niemały, gdyż bawełna, to jedna z najbardziej wymagających roślin uprawianych przez człowieka, a największe uprawy roślin niejadalnych, to właśnie uprawy bawełny. Skrupulatni ekolodzy policzyli, że na jedną parę spodni Ameryka zużywa prawie trzy i pół tysiąca litrów wody – wliczając w to przede wszystkim nawadnianie roślin i proces produkcji, ale także wodę zużytą do prania ulubionego stroju. Nic więc dziwnego, że podjęto próby powtórnego wykorzystania błękitnych bawełnianych włókien.

I w tym miejscu czuję się dumny, że pracuję w wentylacji, bo to właśnie firma z naszego podwórka dokonała przełomu. Koncern Titus z Teksasu opatentował „Ecoshield” – pierwszą izolację techniczną z naturalnych włókien w 100% pochodzących ze zniszczonych jeansów. Płyty Ecoshield mają dokładnie te same parametry izolacyjności cieplnej i akustycznej, niepalności i wytrzymałości mechanicznej co analogiczne produkty z wełny szklanej, ale przewyższają je pod wieloma innymi względami. Warto tu wymienić przede wszystkim możliwość pracy gołymi rękami bez obawy o podrażnienia tak częste przy pracy z wełną szklaną, znikomą ilość i szkodliwość pyłów powstających przy cięciu płyt, a także potwierdzoną odporność na rozwój bakterii i grzybów dzięki zastosowaniu naturalnych inhibitorów. Tak więc nie zdziwcie się, jeśli w niedalekiej przyszłości w najbliższej hurtowni wentylacyjnej ktoś Was kiedyś poprosi o zostawienie starych spodni w rozliczeniu za zakupioną izolację.

Bartosz Pijawski blog

Bartosz Pijawski
Revolvair, www.revolvair.pl
www.facebook.com/Revolvair