Mimar (architekt) Sinan był nadwornym architektem i budowniczym Imperium Osmańskiego od 1538 roku, u szczytu potęgi imperium, za panowania Sulejmana I Wspaniałego. Kierował budowami meczetów, szkół, karawanserajów, ale też mostów, wodociągów, zbiorników wodnych i łaźni – nomen omen – tureckich. Meczet Sulejmana jest jednym z przykładów zaprzęgnięcia naturalnych zjawisk ruchu i termiki powietrza do pracy na rzecz wentylacji. A o to przecież chodzi w wentylacji hybrydowej. Konserwatorzy zabytku mówią, że gdyby nie zanieczyszczenia powietrza zewnętrznego i konieczność szczególnej ochrony zabytkowych zbiorów, system mógłby pracować do dziś.
Gruntowy wymiennik ciepła
Pod meczetem znajdują się podziemne przejścia, które nie tylko łączą meczet z innymi budynkami i zapewniają rozprowadzenie wody, ale też służą jako swego rodzaju gruntowy wymiennik ciepła. Powietrze przechodzące przez grunt latem się chłodzi, a zimą ogrzewa. Do meczetu prowadzą drewniane pokrywy w podłodze – tamtędy też do budynku dostaje się wstępnie przygotowane powietrza.
Jakość powietrza i recykling
Odpowiednia wentylacja to nie tylko dostęp powietrza świeżego, ale też usuwanie zużytego. Do osuszania budynku (usuwania wilgoci) Sinan wykorzystał także system kanałów wentylacyjnych, zapewniając usuwanie wilgoci i równoważenie strumieni ciepłego i zimnego powietrza.
Ale najciekawszym obiektem jest mieszcząca się w kopule komora sadzowa. Naturalny system wentylacyjny (system odpowiednich otworów) przeznaczony do usuwania sadzy powodował ruch powietrza zawierającego sadzę w kierunku komory – resztę robiły same źródła sadzy, czyli palące się świece i lampy oliwne (było ich ok. 4000). Dzięki naturalnie wspomaganej konwekcji, powietrze zawierające sadzę unosiło się do komory, a sadza nie osadzała się na ścianach świątyni i nie niszczyła ich. Gromadziła się natomiast na ścianach komory i nie zanieczyszczała także powietrza wewnętrznego. Co więcej, była odzyskiwana ze ścian i wykorzystywana do produkcji atramentu.
Inżynier przy pracy
Legenda mówi, że wielki architekt testował komorę sadzową, paląc fajkę wodną i obserwując, jak zachowuje się dym. Na tej miłej czynności zastał go inwestor, sułtan Sulejman. Nie był zbyt zachwycony organizacją pracy i paleniem w miejscu świętym – choć jego podejście zmieniło się, gdy dowiedział się, czemu mają służyć te praktyki. Jaki stąd wniosek? Inwestorze, daj inżynierowi spokojnie... pracować.
Fot. Flickr, rkklfb, na lic. CC BY 2.0
Komentarze (0)